Pierwszy raz...
Nie mieliście kiedyś tak, że dopadła Was monotnia? Że wszystko co robicie jest w kółko takie same? Od pewnego czasu tak sie właśnie czuje. Mam 29 lat, jestem od 5 lat w małżeństwie i owocem tego związku jest mój syn. Od 5 lat pracuje jako kierowca, często jestem na wyjazdach. Czasem są one dłuższe 6-7 dniowe, czasem krótsze. Doszedlem do takiego momentu w życiu, że zastanawiam się nad tym co już mam, a co mógłbym mieć. Poniekąd jestem spełnionym ojcem, bo staram sie dawać dziecku dobry przyklad, być tym przykładnym ojcem, uczyć go co jest dobre a co złe. Uczyć go szacunku do drugiego człowieka. Co do łatki męża mogę sobie dużo zarzucić. Zawsze byłem typem człowieka tzw. Włoczykija. Chodziłem własnymi ścieżkami, które sam poniekąd wybierałem. I czasem brakuje mi takiego luzu psychicznego, mimo rzadszej obecności w domu. Czasem popadam w wir przemyśleń i dni refleksji. Mimo jakbym się nie starał, zawsze efekt końcowy jest taki, że mam dosyć. Rodzice wychowali mnie tak, abym zawsze pomagał innym, nie odmawiał pomocy, i dzięki temu mam przy sobie kilku wartościowych przyjaciół. Niestety czasem, przez pryzmat błędnych wyborów, nie potrafie pomóc samemu sobie. Nigdy nie umiałem mówić o swoich problemach, za to zawsze trafnie potrafiłem pomóc innym. Dzisiaj moja żona miała urodziny. Zrobiłem jej niespodziankę, zaprosiłem jej znajomych, zorganizowałem wszystko i widziałem ze była zadowolona z tej niespodzianki. Natomiast ja jakoś nie potrafię cieszyć się z tego kiedy to ja mam swoje urodziny. O mnie nikt nie pamięta. Nawet żona nie stara sie jak kiedyś. Zero zaskoczenia, magii z tego dnia. Taki dzień, jak każdy inny. Przykro mi.. przykro mi jest tak od 5 lat. I chyba dalej tak będę sie czuć. Ale czy Wy? Czy Wy macie podobnie. Nie czujecie sie w jakiś sposób odrzuceni przez innych? Czy tylko ja jestem odmieńcem...
Dodaj komentarz